piątek, 24 stycznia 2020

Zakładki...
kocham nad życie! 
I gubię często. 
Najczęściej oddaję do biblioteki książkę z zakładką w środku.
Tak chyba straciłam zakładkę - pamiątkę z Francji:(

Szkoda.

Na pocieszenie zrobiłam sobie zakładki z kwiatuszkami i listkami agrestu.
Jesienią tak pięknie się wybarwił w ciepłe kolory
i po zasuszeniu ich nie stracił.





Zakładki przesyłam do zabawy Ewy:)

Pokażę jeszcze dwie karteczki okolicznościowe.
Jedną wysłałam Ani - wiadomo w jakim celu:)


a druga będzie w użyciu jutro:)


Skromniusia.

Komu kończę się ferie, łapka w górę.
✋🏻

Do napisania:)

piątek, 17 stycznia 2020

Dzisiaj...
chciałam Wam powiedzieć, 
o drugim moim noworocznym postanowieniu.
Pierwsze opisałam w poprzednim poście:)

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze na temat mojego rysowania
i wskazówki dotyczące samej techniki.
Są dla mnie niezwykle cenne. ❤



Czasami pod wpływem chwili, zdarzenia, emocji, postu na czyimś blogu
(Basiu W, Twoje posty zawsze tak na mnie działają :))
zdjęcia w czasopiśmie, przedmiotu a nawet zapachu
przychodzą wspomnienia, najczęściej te piękne, wspaniałe.
Często są dla mnie samej zaskakujące, 
bo wygrzebane z jakichś odległych zakamarków.
Potrafią zostać na dłużej, ale również umknąć szybciutko.
I tu mój pomysł.
Stworzyłam notes, w którym chcę te wspomnienia utrwalać.
Nie będą to opisy. 
Chce zapisać je na kartach w sposób symboliczny,
czytelny tylko dla mnie.
To taki album fotograficzny wyciągnięty z mojej głowy.



Myślę, że ktoś już stworzył taki sposób utrwalenia zdarzeń.
Ja w każdym razie na niego nie trafiłam, dlatego nie wiem, jak taki notes nazwać.
Art-journal, scetching, bullet-journal?
Może wiecie?

I jeszcze stworzyłam do tego notesu zakładkę z niezapominajkami:)
Zrobiłam trzy, ale tylko jedna w notesie zostanie.



Notes, to nie książka, 
jednak chcę zakładki do niego posłać do zabawy Ewy.
Karty z tego zeszytu będą dosłownie z mojego serca wyciągnięte.



Dzisiaj zaprezentowałam tylko pierwszą stronę notesu
i raczej kolejnymi nie będę się chwaliła.
 Czasami pokażę jakiś jego fragmencik, napis, rysunek... zasuszoną roślinkę itp.


Macie pomysł, jak nazwać mój notes?
Prowadzicie podobne?




I tak mi przyszło na koniec do głowy!
Może powspominałybyście i pobawiły razem ze mną?
Fajnie byłoby tak razem... 
dajcie znak w komentarzu.
Gdyby były osoby chętne, opracowałabym zasady zabawy 
(bez terminów konkretnych!)
a do Waszych notesów przygotowałabym zakładki z niezapominajkami.
Kuszę - małym prezencikiem ode mnie:)))

DOPISEK
Dziewczyny, 
rozumiem, że brak czasu, inne zabawy, zobowiązania itp.
 nie pozwalają Wam przyłączyć się do mnie 
w tworzeniu Memory Keeper (ów).
Zresztą nasze wspomnienia są często bardzo osobiste
 i nie każdym można się podzielić na blogu.
Sama nie wiem, jak moja praca z notesem się rozwinie.
Nie będę zatem wymyślała żadnych zasad,
tym bardziej, że tak dużo osób ma swoje art-journale, dzienniki, albumy.
Małgosiu, bardzo dziękuję za nazwę.
Bardzo mi się podoba i już nie szukam innej.
Memory Keeper - Opiekun Pamięci
czasami zagości na moim blogu.
😘

Uściski dla Was!

środa, 15 stycznia 2020

Kto...
do mnie zagląda, ten wie, 
że rysowanie i malowanie odkryłam ponownie dzięki Hubci,
która prowadziła świetne zabawy z kolorowaniem.
Dodatkowo Ewa wyposażyła mnie w pierwsze markery alkoholowe.
W szufladzie biurka leżały u mnie zapomniane kredki sprzed dwudziestu kilku lat,
które zakupiłam do kolorowania map na kartografię:)
Dlatego szarpnęłam się wtedy i na te kredki wydałam majątek.
U syna wygrzebałam kilka ołówków różnej twardości.
To był mój cały sprzęt:
 markery Hubci, pięć ołówków 
i te kredki, bez trzech sztuk, bo zgubiły się dawno temu.
:)
Pomalutku zaczęłam sięgać po moje skarby 
i wzbogacać warsztat w przybory, i w ćwiczenia.

I jeszcze tak się złożyło, że z rysowaniem i malowaniem (pośrednio)
związałam się zawodowo:)))

Dziś chciałabym pochwalić się rysunkami ołówkiem.

Wiem, wiem, nie są jeszcze mistrzowskie
i myślę, że takiego stopnia to ja nie osiągnę, ale...
jestem z nich dumna.
Bardzo byłabym wdzięczna za wszelkie podpowiedzi,
co poprawić, nad czym popracować, aby było lepiej.

Po tym długim wstępie pokazuję:)

Pierwszy rysunek ołówkami syna - Koh I Nor.


A tu już ołówki moje  - 12 sztuk, firmy Drewent.





Czasami będę się chwaliła postepami, 
bo postawiłam sama sobie takie wyzwanie i postanowienie noworoczne,
aby wykonywać co najmniej jeden rysunek w tygodniu.

Będziecie zaglądać?




Przesyłam serdeczności.

sobota, 11 stycznia 2020

Styczeń...
w zakładkowej zabawie u Hubci - klik!


Książka
która zapadła mi w serce,
do której często wracam,
której ilustracje bardzo lubię
to "Mały Książę" Antoine Saint de Exupery'ego.


O czym jest "Mały Książę" pisać nie muszę,
bo wszyscy książkę znają:)

Czym urzekła mnie?


Zawsze byłam wzrokowcem.
Jako dziecko wybierałam książki po obrazkach:)))
Stąd mój mały bzik na punkcie kilku ilustratorów i ich twórczości.
Biblioteka z mojego dzieciństwa była dla mnie bardzo tajemniczym miejscem.
Takim zaczarowanym:)
Nie była to biblioteka szkolna, tej wręcz nie lubiłam...
 -Iza, czytałaś? - tu pani Jadzia podawała tytuł.
- Nie.
- Więc masz, przeczytaj. Przynieś za dwa tygodnie.
- Dziękuję.
... ale osiedlowa, filia głównej - tzw. oddział dla dzieci.
Taka, w której książki wybierało się samemu, buszując między regałami.
Tam pierwszy raz spotkałam "Małego Księcia".


Wtedy urzekła mnie postać małego chłopca na planetce:)


Gdy przeczytałam, zachwyciłam się samą fabułą. 
Nie widziałam jeszcze wtedy tego, co widzę teraz.
Ale pamiętam ogromny smutek, 
bo dla mnie "Mały Książę" jest przepełniony melancholią, tęsknotą i smutkiem,
i wiadomo, miłością i przyjaźnią, ale te trzy pierwsze uczucia wybijają się ponad inne.
Wspomnę jeszcze, że często czytam fragmenty książki,
 oglądam ilustracje Saint Exupery'ego.
Znam też takie, które nie zostały w książce opublikowane,
bo w 2018 roku odnaleziono w Szwajcarii nieznane dotąd rysunki autora
do tej powieści. 
Można o tym poczytać w internecie.

Tak się rozpisałam o książce, że zapomniałam o zakładce:)


Malowana farbami akrylowymi na drewnianej zakładce.
Ta strona z Ziemią podoba mi się bardziej:)


Róża i nasza planeta Ziemia - to taka moja interpretacja ilustracji autora,
w której chciałam pokazać tęsknotę i przyjaźń bohatera i... moją.


Wiem, że nie tylko mnie "Mały Książę" zapadł w serce:)
Zajrzyjcie do Ewy.

Udanego weekendu!

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Anielskie...
zakładki.


Malowane farbami akrylowymi, 
pobrokacone i polakierowane gdzieniegdzie :)


Powstały jeszcze w starym roku 
pod wpływem świątecznej atmosfery.



Druga strona skromna, z motywem piór.

Ta należy do anioła niebieskiego.


a ta do szmaragdowego.


Nie zgłaszam ich na wyzwanie Ewy, 
bo nie robiłam ich z myślą o konkretnej książce.

Przesyłam gorące uściski:)

środa, 1 stycznia 2020

Czym...
rozpocząć blogowy Nowy Rok?
Gnomkiem od Justynki czy aniołami na zakładkach?
Raz, dwa, trzy...  wypadło na gnomka:)
Niech będzie.


Jak zrobić tego sympatycznego skarpetkowego  gnoma
uczyła Justynka tutaj.
Kursik przeanalizowałam, materiały zebrałam i do dzieła.


Zmieniłam tylko wypełnienie, bo gnomek miał być na choinkę.
Nie będę się rozpisywała nad wykonaniem.
Justynka tak świetnie opisała krok po kroku, jak wykonać skarpeciaka,
że mogę tylko odesłać do jej kursu.


Gnom wisi na choince i cieszy oko:)





Jeszcze jedno zdjęcie z choineczką i moim "nosaczem".
Tak nazywam mego psa, bo jego nosów na szybie jest zawsze odbitych moc!
Czasami nawet nie chce mi się ich wycierać,
zaraz są nowe:)


Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku!