Dzień dobry...
Kilka razy zabierałam się do pisania.
Odkładałam, bo jakoś słowa się nie kleiły.
Dalej nie chcą się układać.
Dlatego "bez gadania" pokażę kilka prac
i zachwycajek, które znalazłam w Óbidos.
Zacznę od zachwycajek:)
Teraz te drzwi nie wydają się takie cudne, ale wtedy mnie urzekły...
tak jak ta dzwonnica...
i rośliny wspinające się po ścianach urokliwych domków.
Uliczki były bardzo klimatyczne...
...bardzo:)
Tu cudowna księgarnia Livraria Santiago w XVIII wiecznym kościółku.
Jedno z wejść na mury obronne ciągnące się wokół miasta.
Niesamowita donica przy wejściu do domu - niby nic,
ale nie mogłam od niej oderwać oczu:)))
Sklep z sardynkami:)))
Te niebieskie "maziuchy" też miały urok.
Wielu turystów zostawiło swoją wizytówkę na ścianie:)))
Galeryjki...
i sklepiki:)
Widzicie na ścianie syrenki?
Cuuudneee!
Już widzę anioła w tym stylu - namalować?
U mnie wspomnienie Óbidos - pamiątka,
to żeliwny dzwonek z kaczorem.
Wisi, zdobi, przypomina i dzwoni donośnie:)
😊
A teraz prace - najpierw moje:
Zakładki z suszkami - niezapominajką, stokrotką i listkami agrestu.
Zakładki z Maryją malowane markerami...
Teraz piękne prace, które dostałam od Pani Uli.
Te dwie zawieszki pięknie pachną, są z lawendą.
A to serce - klejnocik.
Zapiera dech - przepiękne!
Pani Ulu, bardzo dziękuję za te cudowności!
Tak bardzo lubię otaczać się pięknymi przedmiotami.
Dziękuję!
🧡
I na sam koniec pewnej kochanej osobie dziękuję za...
🧡
Niby "bez gadania",
a wyszło jak zawsze - dłuuugooo 😂
Przesyłam moc uścisków!
Iza
PS. Od kilku dni trwa rykowisko.
Szkoda, ze nie słyszycie.
Jest po 20.00, ja piszę, a jelenie ryczą za oknem.
Kocham to!
Nagrać?